niéj siedziałem, teraz pusty i tylko przy nim nas czterech... było to tak smutne... Oglądałem się mimowolnie na ściany; potém wszedłem do pokoju, gdzieśmy z nią tyle razy gadali lub czytali... Usiadłem na téj saméj białej sofie. Potém wróciłem do ludzi. Pożegnałem się czule z Janem Śniadeckim i z Balińskim i pojechaliśmy. Każdy idzie w swoję drogę... jak mówi Mickiewicz; moja otwierała się przede mną smutna i pozbawiona wszystkiego“.
W pięć lat potém, kiedy „Pamiętnik“ swój spisywać zaczął, Słowacki, który — jak sam powiada — żył przez ten czas w świecie poezyi tylko, streścił swoje wrażenia z przeszłości i swój stan w słowach pełnych melancholii:
„Pamiętnik ten tak mi wszystkie obrazy przeszłości wywiódł na pamięć, że zdaje mi się, że ją raz drugi porzucam. Obcy, czytając te karty, znajdzie je może zapełnionemi błahemi wypadkami dzieciństwa, ale dla mnie słowo tam jedno napisane przywodzi mi na myśl cały obraz: karty te są teraz dla mnnie talizmanem chroniącym od rozpaczy, będę je odczytywał i może jeszcze łzy dziecinne powrócą... Lecz myśl o niéj jest rozdzierającą... Obłąkana wpadła w czarną melancholią, nikt ją nie przywiązuje do świata... Ona może teraz w ciemnym pokoju z oczyma zwróconemi na jedno miejsce z obłąkaniem szuka nadaremnie obrazów przeszłości[1]. Gdybym mógł tak stanąć przed nią, blady i milczący, przycisnąłbym ją do serca i może mój głos obudziłby w niéj jakie milsze wspomnienie. O, gdyby ona wyjechała za granicę..
- ↑ Jest-to alluzya do strasznego smutku, jakiego doświadczała Ludwika Śniadecka po śmierci syna jenerał-gubernatora Korsakowa pod Warną 1828. W synu tym kochała się Ludwika; udała się potém do Warny i założyła tu szpital na pamiątkę ukochanego.