I musiał piekłu grać, jak Paganini,
Na jednéj strunie cały płaczu kwartet...
Ale powróćmy do naszéj bogini:
Chciała z rozpaczy umrzeć broken-hearted;[1]
Więc wiodła ciągłą z doktorami sprzeczkę
O krwi troszeczkę i jeszcze miseczkę...
Skało Leukady, tykająca nieba!
Śmiej się echami grot tłuczonych falą
Z lancetów, mdłości i pigułek z chleba!
Noc bezmiesięczna i gwiazdy się palą...
Sam na pokładzie, wichrem bity, blady,
Płynę przy skale nieszczęsnéj Leukady.
............
Te same gwiazdy i ta sama skała,
To samo morze! Lecz gdzież na téj skale
Postać kochanki pogardzonéj biała
Jak drugi księżyc? gdzie?...
Wspomnienia wszakże nie stawały bynajmniéj na zawadzie wrażeniom chwili bieżącéj, która zawsze nastręczała Słowackiemu możność robienia sercowych podbojów.
Dnia 21 lutego 1832 r., Juliusz odebrawszy od matki 3000 franków, postanowił wydać pierwsze tomy poezyj swoich; udał się więc do drukarni Pinard‘ów, która już poprzednio drukowała pisma Mickiewicza i innych Polaków. „Zastałem tam — pisze do matki — bardzo ładną pannę Pinard, któréj narzeczony zawiaduje drukarnią; ten narzeczony był bardzo grzecznym dla mnie. Ułożyłem się o druk: dwa tomy będą kosztować nie tak wiele, jak-em się spodziewał; potém zostałem z panną Pinard i z tą długo gadaliśmy; biedny narzeczony musi panienki słuchać, musiał ze łzami w oczach na obiad mię zaprosić; pewny jestem, iż mnie na niczém nie oszukają. Chodźko (Leonard) mówił mi, iż ode mnie o trze-
- ↑ brokeen-hearted = z sercem rozdartém.