Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

już teraz w listach osobą „bardzo miła, mającą wiele wdzięku i dobroci serca“. Dopiero w marcu 1835 roku okazał Słowacki, co się w sercu jego może oddawna już działo. Rzecz tę tak opowiada swéj matce: „Panna Wodzińska zaatakowała mnie niedawno, abym jéj w sztambuchu kartkę białą zabazgrał; zaraz przy stole usiadłem, umoczyłem pióro i te płaczliwe wiersze napisałem mojéj towarzyszce podróży po alpejskich górach:

Byli tam, kędy śnieżnych gór błyszczą korony,
Gdzie w cieniu sosen bożym strzeżone napisem
Stoją białe szalety wiązane cyprysem,
Gdzie w łąkach smutnie biją kóz zbłąkanych dzwony,
Gdzie się nad wodospadem jasna tęcza pali,
Gdzie na zwalonych sosnach czarne kraczą wrony:
Tam byli kiedyś razem i tam się rozstali.
A po latach wróconym ojczyźnie pielgrzymom
Bławatkami gwiaździste kłaniały się żyta,
Jechali, błogosławiąc chat wieśniaczych dymom,
Wszyscy pod jeden ganek. Matka, siostra wita
Synów, braci, przyjaciół — są wszyscy, są wszyscy.
Przy jednym siedzą stole, przy czarach nalanych,
A wczoraj tak dalecy a dzisiaj tak bliscy,
I nie braknie nikogo oprócz zapomnianych.
Młoda Marya do tańca każe stroić lutnie
I usiadła, spoczywa — nagle do sąsiada
Rzekła: „ach, kogoś braknie!“ Tu podkówka utnie
W takt mazurka. „On umarł“ — sąsiad odpowiada;
Cichoż na jego grobie! Słowików gromada
Śpiewa na srebrnéj brzozie cmentarza tak smutnie.
Że brzoza płacze...

Tą melancholiczną skargą zamknął poeta swoje ciche wyznanie. W miłości téj nie było ani pocałunków i schadzek jak w stosunku z Korą, ani téj siostrzanéj troskliwości i tych łez sentymentalnych, jakiemi Eglantyna poetę darzyła; dramat (jeżeli to tylko było drama-