szczegóły swego otoczenia. Słowacki nie zachwyca się ani pięknością ciała, ani pięknością duszy ubóstwianéj kobiety, zwraca tylko uwagę na zewnętrzne warunki, w których ona żyje. Promienie księżyca, tęczowe kolory, szum kaskady, piękność melancholiczna krajobrazu — oto przedmioty, jakie przed wszystkiemi innemi zaprzątają jego umysł. Słowacki nie kocha osoby — kocha jéj otoczenie. Pierwiastek fantastyczny jak w innych rzeczach tak i w miłości zajmuje u niego miejsce najwydatniejsze. Oto np. poznanie się kochanków:
Widzisz tę tęczę na burzy w parowie?
Na mgłach srebrzystych cała się rozwiesza;
Nic jéj nie zburzy i nic jéj nie zmiesza;
A czasem tylko jakie białe jagnię
Przez tęczę tę idzie na skrajne doliny
Szczypać kwitnące róże i leszczyny;
Lub jaki gołąb, co wody zapragnie,
Jakby się blaskiem pochwalić umyślnie,
Przez tęczę szybko przeleci i błyśnie.
Tam ją ujrzałem! — i wnet rozkochany,
Że z tęczy wyszła i z potoku piany,
Wierzyć zacząłem i wierzę do końca!
Tak jasną była od promieni słońca,
Tak pełna w sobie anielskiego świtu,
Tak rozwidniona źrenicą z błękitu!
Gdyby nie tęcza, słońce, jagnięta i gołębie — możeby się poeta nie zakochał. Podobnie wyraża się jeden z bohaterów Słowackiego , w którym poeta siebie uosobił (Szczęsny w Horsztyńskim): „Wczoraj, kiedyś wypłynęła z Wilii na brzeg ogrodowy — do jaśminowéj altany — słowiki śpiewały — księżyc świecił — wczoraj byłaś ładna”. Słowiki, księżyc, jaśminowa altana były częścią téj kobiety — bohater ją kochał. Gdy te znikły, zaczął
się nudzić ! ...