Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

jednak, droga moja, iż kiedym się o jéj śmierci dowiedział, cierpiałem. Bo choćby to bylo w niéj chwilową myślą, aby mię wybrać z tłumu i zrobić szczęśliwym, to już to jéj nadało w oczach moich postać litośnego anioła, a śmierć jéj dopełniła obrazu. Ileż razy teraz chodząc po ciemnych alejach tutejszego ogrodu, zdaje mi się, że mi ona drogę zachodzi, że się jéj cień rumieni i spuszczając oczy przede mną pyta się: dlaczegoś mię nie kochał? Śmierć ją upiększyła w moich oczach“.
Sam sposób opowiadania poety o téj miłości różni się znacznie od poprzednich relacyj: niema tu już tylu fantastycznych kwiatów, ozdóbek, niema tego, coby się romansowością melancholiczną nazwać godziło, coby było pozowaniem, dramatyzowaniem cierpień własnych. Z niektórych wyrażeń („jam nie mógł nic dać nawzajem, nawet serca“) możnaby zawnioskować, że poeta istotnie jéj nie kochał, i wpaść na przypuszczenie, jakoby żenić się zamierzał dla pieniędzy; ale kto wpatrzy się pilniéj w tok opowiadania, ujrzy, że w rok po całém zdarzeniu Słowacki nie panuje jeszcze nad swemi myślami, nie rządzi niemi, lecz przeciwnie one nim kierują i stosownie do chwilowych a ciągle zmieniających się wrażeń nasuwają wyrażenia ze sobą pogodzić się nie dające. Dusza Słowackiego drży jeszcze na wspomnienie téj istoty, która już spoczęła na wieki.... Ważną jest cechą tego opowiadania, że niema w nim ani śladu sarkazmu; jest tylko pewne przygnębienie, pochodzące stąd, że duma jego cierpi a przecież szydzić swoim zwyczajem nie może, bo jakieś serdeczniejsze uczucie, choć tylko już we wspomnieniu, stoi temu zwyczajowi na przeszkodzie.
W utworach poety uczucie to również zostawiło ślady.