które przytomnością swoją oka jéj zamknąć nie pozwoli; ona będzie szpiegiem jéj postępowania; donosicielem zbrodni; zdrajcą przeszłości.
Nie kocha Kirkora — chce jedynie jeździć w złotéj karecie, mieć liczną służbę, któréjby rozkazami mogła karki zginać aż do ziemi. Nie kocha matki; gdy już została wielką panią, kazała ją zamknąć do ciemnéj izdebki, ażeby jéj wstydu prostaczą mową swoją nie przynosiła; potém, gdy matka wydarła się zpod zamknięcia i córkę chciała uściskać, nazwała ją waryatką i kazała wygnać z pałacu „w noc i pioruny i w burzę i jeszcze głodną“. Nie kocha Kostryna: łańcuch zbrodni tylko silnie skuwa ich z sobą; przy pierwszéj lepszéj sposobności użyje go jedynie za szczebel do wzniesienia się wyżéj; gdy się już na wierzch dostanie, szczebel złamie. Przez cały dramat nie widzimy nikogo, żeby do niego serce Balladyny uczuciem zabiło: jedna myśl ją opanowała, niemiłosierna, pustosząca wszystko na drodze swego przechodu. Posiąść koronę, panować, precz odrzucić przeszłość jak jedne połowę jabłka zgniłą, „którą ośliniła żmija“; rozgnieść cierpienia jak robaka u nóg pełzającego; nowemi zbrodniami spokój okupić — oto program jéj życia, któremu brakowało tylko pieczęci szatana. Zabójczyni, trucicielka, biegła w sprawach krwawych, umie dawać wielkie rady swoim podwładnym:
Jeżeliś pełen męstwa i zapału;
Jeśli chcesz kiesy po wierzch pełnéj srebra:
Idź na ten wzgórek, niech ci trupie żebra
Będą drabiną, postronkami włosy;
Idź i zabijaj!....
Mając serce przepełnione okrucieństwem, nie zna litości; wszystkich, co przeciw niéj walczą, wieszać każe,