Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.

rzył Lillę Wenedę — smętną rusałkę, zmuszoną żyć wśród szczęku oręża. Postać jéj powiewna jak mgła się rozpływa i — niknie.


XIII.
Amelia.
Z wszystkich nędz — najstraszniejsze ludzkie zapomnienie.

Jest-to Lilla Weneda przeniesiona na grunt bardziéj rzeczywisty, wśród ludzi historycznych, nie zaś fantastycznych, legendowych postaci. Taż sama bladość, taż sama prostota w ubraniu i toż zamiłowanie lilii; smutek trawiący duszę przeznaczoną do szczęścia i śmierć okropna, któréj nie poniosła dla zgładzenia swéj winy, lecz dla spełnienia srogich losu wyroków.
Tak była cicha i skromna, że wszyscy ją za „dzieciątko niewinne“ poczytywali. Ubiór głowy skromny, „bez żadnego fiocha;“ trzewiczki miała „ze skrzydeł motyla” — jak się wyraża jedna z osób dramatu. Tyle o jéj powierzchowności. Wnętrze jéj ducha smutne, bolesne, cierpiące „bez jęku, bez głosu”. Żadnéj nadziei na przyszłość — ciemna noc pokrywa nazawsze marzenie o szczęściu. Za obronę ma łzy tylko i pogardę. Zapewne, nie mając w duszy błogiego spokoju, szukała w krainie fantazyi zadowolnienia swych pragnień. Tę stronę jéj duszy — marzycielską, błędną — uwydatnił najlepiéj poeta w rozmowie z królem, kiedy opowiada napad Mazepy na „wązkiéj kładce“. Młody pazik domagał się pocałunku; ukląkł; zaczął mówić, że ją poznał „po róż zapachu...” Amelia tak się tłomaczy: