Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.

jedna „nieporuszona stała i ku ziemi trzymając oczy i pochodnię — jakby posąg przeszłości, na którego twarzy to, co obecne, nie zostawia śladu”. Pośród zgrai lamentującéj zachowała spokój i „surowe na ustach uśmiechy”. Poeta porównywa ją do sprawiedliwości „ważącéj trupią krew na swojéj szali”. Wyrzutów sumienia nie czuje; czyn swój uważa za zupełnie prawy. Ani jednego słowa żalu, ani jednéj łzy...
Wtedy-to zbudziła się w niéj miłość. Spotkała oczy Gianiego w kościele, posłyszała wyrazy uwielbienia. Zatroskała się już o życie ukochanego; rozbraja brata walczącego z nim, mówiąc: „już dosyć krwi na mojéj duszy”. Wstyd dziewicy walczy z ludzkiém uczuciem. „O bezwstydna! w żałobie słucham, czego nawet w bieli nie winnam słuchać” — powiada na gorące zaklęcia Gianiego. A jednak nie może się z nim rozstać bez jakiéjś pamiątki: „Weź — mówi — tę gałązkę smutnego cyprysu, abyś miał ubrać w co ostygłe ciało twego przyjaciela“ — którego zabił jéj brat Tomaso. Odtąd już uspokoić się jéj niepodobna. Wysyła zaufanego, ażeby szukał jéj kochanka, którego nawet nazwiska nie znała. Każe mu powiedzieć wszystko, tak jakby sama powiedziała, gdyby ją nazwał „czystą i niewinną;” każe tylko patrzeć mu w oczy i zapisywać w sercu, co jego „czarne oczy“ odpowiedzą; każe sobie kupić trucizny, jeśli Giani nie zechce uwierzyć, że „ona jest zabójczynią“. Zanim on jéj nie potępi, nie chce, nie może umrzeć. Wszechwładza miłości uczyniła ją już niewolnicą...
Żyć w domu okropnie; wszystko krwi barwą dla niéj się pokrywa; „chust skrwawionych“ dotknąć się nie chce — woli umrzeć. Ucieka więc, sama nie wiedząc dokąd; jednę tylko ma myśl wyraźną, jasną — znaleść uko-