Prawda — spółczesne zepsucie było wielkie, rodziny hodowały całe stada żmij jadowitych. Rzym potrzebował odnowienia; — ale w tym odnowionym Rzymie niepodobna znaleść miejsca na posąg dla Beatryksy — jako Boga nowego... Nie ma do tego żadnego prawa; nad głową jéj nie unosi się gwiazda natchnienia ni czynu. Raz z bezprzytomną prawie energią błysnęła sztyletem i rzuciła go precz od siebie, stając się cieniem, „marą bladą”. Odtąd widzimy w niéj istotę słabą, schorzałą, niezdolną już do niczego — oprócz do kochania; była prostém igrzyskiem wypadków a nie — istotą samodzielną. Tam zaś, gdzie ludzie do czynu się budzą, potrzeba bogów energii — nie zaś melancholicznego marzenia. Beatryks będzie dla nas jedynie przykładem fatalności ludzkiego serca i ciała powołanéj do bytu przez działanie nie odwiecznych i zwykłych czynników, lecz nader szczególnych i wyjątkowych. Co więcéj Beatryks byłaby może potworem, gdyby.. nie to, że... kochała!
Piękność kobiety
Nie jest, jak mówi ksiądz, czartów ułuda
Lecz może, w duchu będąc, robić cuda...
Wspomnieliśmy już, że ostatnią miłością poety naszego była podolanka Aniela. Stała się ona wzorem do postaci kobiecéj, jaką późniéj w Beniowskim przedstawił. Aniela w rzeczywistości była dumna; laury, zdobiące głowę Juliusza, nie pochylały jéj czoła ku ziemi; czuła się równą wieszczowi i chciała, żeby on równość tę uznał.