Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

Poeta, nieprzyzwyczajony do tak wyniosłych ze strony kobiet wymagań, silnie tém został podrażniony, a nie chcąc nigdy przyznać się do winy, zręcznie ją na innych przenosił. W wierszach (dwa sonety do Anieli M.) nazywa ją „zimną skałą“ usta jéj z szyderstwem „rozumnemi” mianuje, ciało — „marmurowém”; wyrzeka się jéj miłości; w gwałtowném uniesieniu, które zdradza głęboko zranioną miłość własną, wypiera się, żeby kiedykolwiek jéj „znak u lewéj strony nosił”. Dumnie atoli podnosząc głowę, nie umie pogardzić chłodno, obojętnie — ach! bo serce może po raz pierwszy w życiu dojrzałém odezwało się biciem gwałtowném, niepowstrzymaném. To téż łono poety zamknięte” wre „ogniem i żałością“, serce swe „dzikie, smutne i szlachetne“ chciałby „wyrwać z piersi i skąsać i precz odrzucić tę rzecz tak zhańbioną“ miłością kobiety, która myślała, że on „z tém ognistém sercem“ nazwie ją „kochanką i żoną“. Wprzód nim miałaby je „zdeptać nogą”, woli poeta rozciąć swe serce „zimném żelazem“, woli umrzeć, niż „białe marmurowe ciało“ kobiety, „owionąć ogniem”, żyć z taką skałą, jaką jest ona!.. Tak namiętnéj skargi nigdy przedtém nie wypowiedział poeta; nigdy słowo jego nie miało téj siły przekleństwa, jaką daje jedynie prawdziwe uczucie, z jakiegokolwiek powodu zawiedzione i złamane. Pomimo uniesień, pomimo niezbyt pochlebnych epitetów, czujemy, że poeta chętnieby „owionął ogniem zimną skałę“, gdyby ona tylko na to pozwoliła... Na głębi uczucia pomylić się niepodobna. Poeta został pokonany; ale do porażki swojéj przyznać się nie chciał. Owinął się „w płaszcz rycerzy, którzy na bieli mają krzyż czerwony“; serce swoje złożył do trumny i... wyciągając ramiona ku lubéj — przeklinał!