Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.

gdyż „z bólu zmartwychwstaje duch; z podłości tylko zmartwychwstania niemasz“. W takim nastroju potrzeba się wczytywać w głoski tęczowych myśli naszego poety, jeżeli go odczuć i zrozumieć pragniemy. Kiedy chłodny, z wyziębioném sercem weźmiesz do ręki karty ogniste; spalą cię swoim żarem, będziesz zmuszony upuścić je bezwładnie na ziemię. Nie dotykaj ich lepiéj, może przyjdzie kiedyś i na ciebie chwila taka, w któréj znudzony jednostajnością i bladością wrażeń, zbolały w duszy, zawiedziony w nadziejach, zechcesz zaczerpnąć sił nowych w rozważaniu promiennéj przyszłości... Wtedy możesz otworzyć księgę i czytać. Pójdziesz w tém za naturalnym rozwojem myśli poety, wtajemniczając się w fazy jego twórczości. Bo i on cierpiał i on doznawał zawodu i on „jak Dante przeszedł przez piekło“ — a jednak nie zrozpaczył, nie przeklął, nie znienawidził ludzi; lecz tém silniéj i goręcéj ich ukochał, marząc o uszczęśliwieniu ich bytu, o wyprorokowaniu im przyszłości.
Z ogólnemi zadaniami społecznemi i politycznemi zaznajamiał się nasz poeta bardzo wcześnie, w latach swoich dziecinnych i młodzieńczych, w arystokratycznym domu rodziców. Salon ich był miejscem zetknięcia wielu znakomitości spółczesnych zarówno w sferze praktycznego wykonywania ustaw społecznych, jak i w sferze teoretycznéj propagandy. Pobyt w Warszawie właśnie w chwili agitowania się spraw, które dotykając pojedyńcze społeczeństwo, pobudzały do głębokiego zastanowienia się nad ogólnym ustrojem socyalnym, nad prawami, przynależnemi ludzkości, — przyniósł może Krasińskiemu (mającemu naówczas lat 12–16) choć dalekie dźwięki, niezrozumiale w części, które późniéj wróciły do umysłu jego