Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/256

Ta strona została uwierzytelniona.

Aleś jednym wciąż piał głosem
Tylko fantastycznie!

Miłość jego jaśniała światłem czystém, ciepłém i ożywczém. Choć cierpiał — przebaczał, choć widział podłość — nie przeklinał. W duszy jego chmur nie było — tylko blaski same. Ludzkość, społeczeństwo stawały przed jego oczyma jako Magdalena pokutująca: grzeszna ale godna kochania. Przyciskał ją do serca, oblewał łzami spółczucia i błogosławił na — przyszłość czynu.
Wobec tak szerokich horyzontów, jakież mogła mieć znaczenie miłość jednostkowa, miłość ziemska? Prawie żadnego. Kobieta jest albo echem mężczyzny, samodzielnego życia nie posiadając wcale, albo téż poświęca się na ofiarę Bogu lub społeczeństwu. Są naturalnie chwile w jéj życiu, w których zadrga zwykłe ludzkie serce; przytłumia jednakże prędko jego bicie, ażeby nie stawało na przeszkodzie jego dążności do wykonania jakichś czynów wielkich; albo téż zagłusza je na wieki — wraz z życiem. Tęskne spojrzenie, echo pamiątki jednéj razem z kochankiem przebytéj „nocy letniéj“, kilka westchnień, pocałunek — oto wszystko, co dla ziemi uczynić może lub powinna. Wszystko — wraz z potęgą ducha kochającego — przenosi w krainę pozaświatową, w otchłań niespełnionych nadziei, w bezbrzeżny ocean niewidzialności. Tam, gdy ziemskie więzy opadną, dusze połączą się nierozerwalnie... na wieki. Miłość to święta, czysta, nieskalana, anielska. Kału ziemskiego napróżnobyś w niéj szukał. Na tym padole płaczu o nic domagać się nie można; wszystko przekazać należy niebu. Tu do spełnienia są inne, ważniejsze sprawy, w których kobieta może być środkiem, pomocą lub przeszkodą — ale nie samoistną pracownicą. Rola jéj całkiem bierna ogranicza się na