Sen śmierci znika, a w obszarach świata
Hymn wniebowstąpień zewsząd się odzywa.
Uczuć swych dla téj, co „jak anioł siadła przy, sterze jego łodzi”, nie chce profanować nazwiskiem:
Temu, co czuję, nie szukaj imienia,
Na co słowami kazić świętość myśli?...
Wie wszakże poeta, że to, co czuje, jest wielkiém, potężném i trwałém:
Ta chwila nigdy już dla mnie nie minie,
Ten dzień w méj duszy nigdy nie upłynie,
Bo w świecie ducha nie ma pożegnania!
Przez rok 1839 i początek 1840 przebywał ciągle z Delfiną, uczucia jego potęgowały się ciągle. W lipcu r. 1840 odjeżdża do Monachium i z tego samego miejsca, w którém Mickiewicz nie mógł się rozstać ze wspomnieniem Maryli, ze Splügen w Alpach posyła lubéj swoje „Pożegnanie Italii”, gdzie zestawia Włochy ze swoją kochanką:
O ziemio włoska! dziś mi żal jest ciebie
Za to, żeś smętną przeszłości królową;
Nieszczęsną duchów nieśmiertelnych wdową,
Żyjącą dzisiaj o żebraczym chlebie;
Że z twoich wzgórzów, jak bogi żałoby,
Płaczą nad tobą mężów twoich groby!
Bo myślą tylko a nie sercem całem
Jam pojął odblask zmarłych twych wielkości,
A wyższą piękność od twojéj piękności
Jam sercem poznał i odtąd kochałem!
Nie kuta z głazu, ani malowana,
Choćby nadziemskim pędzlem Rafaela,
Lecz dusza żywa, z pośród duchów wiela
W twarz anielicy od Boga ubrana
I cierpieć — kochać — na świat ten posłana...
W miesiąc potém, jeszcze ze Splügen, pisał do Delfiny wiersz: „Co mi się marzy“, wzywał, żeby podała