mu rękę i jak siostra z bratem poszła precz od ludzi, w puszcze wielkie, gdzie chyba słowik siądzie wiosną, chyba konwalie zakwitną i błyskawica się przedrze. Na ten wiersz odpowiedziała Delfina czterema dość niefortunnemi strofami, które tu jako zabytek pozostały po niéj a malujący nam jéj sentymentalne usposobienie, przytaczam :
Kiedy kwiaty przyszłą wiosną
Tam na wzgórzu znów porosną,
Tam po wzgórzu zmierzchnią dobą
Ja nie wrócę błądzić z tobą.
Kiedy księżyc nocą ciemną
Błyśnie srebrem na wód grobie,
Będziesz wołać nadaremno,
Nie odpowiem ja juz tobie!
Więc nie wołaj po imieniu
Téj, co z tobą nigdy razem
Już nie będzie, lecz w milczeniu
Pójdź do grobu, siądź nad głazem.
Tam wspominaj gorzką dolę
Życia mego zatrutego
I nabożnie moje bole
Złóż w pamięci serca twego...
Poecie wszakże wiersz ten wydał się pięknym i wywołał odpowiedź zapewniającą kochankę, że ją kochał z serca, choć gorzko, zawsze i wszędzie.
Jaśniejsza lubo bardzo krótka chwila téj miłości zabłysła w Monachium, gdzie Zygmunt zjechał się z Delfiną. W téj chwili powstał cudny wiersz „Do duchów przy świetle księżyca“, w którym poeta wyznaje, że jest szczęśliwym:
Ja was wyzywam, duchy czy anieli,
Co na błękitu gwiazdach królujecie,
Coście na wieki z czoła smutek zdjęli:
Bom dziś szczęśliwszy na tym smutnym świecie,