gniew jego, byleby jéj i dziecka nie opuszczał. Napróżno! Kto raz choćby myślą wyjrzał za domowe progi, już się nie wróci, chyba opuszczony i zawiedziony. Zjawia się dziewica, która żonie wydaje się trupem cuchnącym siarką i zaduchem grobowym — a mężowi — zjawiskiem świetlaném, obiecującém szczęście i błogosławieństwo wieczne „w świecie świeżym, bez końca, bez nocy”. Dziewica ta ciągnie ku sobie Henryka, zowiąc miłość jego żony liściem, „co ginie wśród tysiąca zeschłych“, a ją samę — złudzeniem. Pokusa była silna, bo odpowiadała wewnętrznemu nastrojowi Henryka; rzuca więc na pożegnanie słowa pogardy: „Kobieto z gliny i z błota, nie zazdrość, nie potwarzaj, nie bluźń; patrz — to myśl pierwsza (wskazuje na dziewicę) Boga o tobie; ale tyś poszła za radą węża i stałaś się, czém jesteś“ — i odchodzi, prowadzony syrenim głosem przewodniczki po górach i przepaściach nad morzem... Kraino złudzeń i mar tęczowych! wzdychają do ciebie poeci: a kiedy nie odpowiesz ich życzeniom, kiedy, rozkoszami twojemi obezwładnieni, w rzeczywistości zakrwawią sobie ręce, — skaczą w przepaść, wołając: „Poezyo, bądź mi przeklęta, jako ja sam będę na wieki!..“ Kraino złudzeń! niema w tobie zbawienia...
Po odejściu Henryka żona omdlewa i traci zmysły. Miłość ją zabiła. Żyła tylko obecnością męża, jego myślą, jego słowami. Odtąd już nie istnieje. Przemieniła się w dalekie, głuche echo pragnień Henryka. Prosiła Boga, gromnicę przystawiwszy do piersi, by na nią spuścił ducha poezyi. Marzy, że została poetką. W głowie, jak powiada, ktoś jéj lampę zawiesił, a lampa kołysze się nieznośnie... Przy chrzcie błogosławi synowi pod tym jedynie warunkiem, że będzie poetą, bo zdoła przebłagać
Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/287
Ta strona została uwierzytelniona.