to ciało, które było celem zazdrości a duch uniesie się, jak mówi chór, tam, kędy się wiją roje umarłych, jako dymy ciężkie. „Tam spokój cichy i smętny, tam pełna czara zdroju letejskiego[1] czeka na ciebie i cienie dziewic, co jako ty zniknęły przed czasem, kwiatów ściętych ocalone liście”. Siostra nieszczęśliwych, w dniach smutku będzie miłą i wielbioną marzeń towarzyszką...
Kornelia, ostatnia ze starożytnego rodu Metellów nazywana błogosławioną i świętą, z okiem czarném „jak węgiel,“ błyszczącém „jak żary,” żyła w kontemplacyi rozkrzyżowanego ciała, w zachwycie nad temi bolesnemi rysami, które zgasły, jak sądziła, w zwycięstwie miłości. Piękność jéj „wyłudzona u boleści“ nie da się ująć nawet wszechmocném dłutem Fidyasza, nie da się skreślić słowami. Jakiś blask mistyczny okala jéj skronie, jakiś ogień nadziemski rozpłomienia jéj lice, wpatrzone w Chrystusa. Rozkochana w Bogu, nigdy nie spuściła oczu ku śmiertelnym twarzom. Przepędzając większą część czasu w podziemiach rzymskich, zwanych katakumbami, w któ-
- ↑ Lete, rzeka w kraju podziemnym według wyobrażenia starożytnych, któréj woda sprawiała ten skutek, że zmarli o wszystkich troskach żyda zapominali.