Strona:PL Kochanowski-Threny, Satyr, Wróżki 032.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Co umie dysputować, a ma gładką mowę:
Ale kto żyje według woli Pana swego,
Tego ja bardziéj chwalę, niźli wymownego.
Powiedz mi, w który sposób korda pomykali
Starzy Polacy, kiedy słów Pańskich słuchali?
Wierzysz ty, że się wtenczas miał ten wolę gadać?
Rogaty to Sillogizm, a trudno go zbadać.
Tak on myślił: nie umiem wywodów szerokich,
Żebym mógł Pańskich dosiądz tajemnic głębokich.
Ale com raz obiecał na chrzcie Panu swemu,
Nie służyć, póki we mnie dusza, jeno jemu,
Stoję przy tem statecznie: i znam jego słowa:
Tych nie odstąpię, by mi tuż miała spaść głowa.
Mówże mu, że źle wierzy: ujrzysz czem cię potka:
Z takimbym ja wolał przestawać: to krótka:
Nie uczyłem się w Lipsku ani w Pradze wiary
I nie wiem jako każą w Genewie u fary:
Wszystko mam z pustelników co mieszkają z nami,
Między lasy, i między pustemi górami,
Ci mi naprzód prawego Boga ukazali,
I wiarę dostateczną do serca podali.
Ale niż ktemu przyszło, silna była trwoga,
Bom tak trzymał, żem ja też poszedł coś na Boga.
Bachus był na mię łaskaw, i żadnéj biesiady
Nigdy nie miał bezemnie, mogę rzec, i rady.
Kiedy niósł Arjadnę, jam już przed nim siedział.
Com też sobie pomyślał. Bache, byś był wiedział.
Za czasem poginęli ci bożkowie mali,
Myśmy się też po gęstych lasach rozstrzelali.
Nakoniec jam się ochrzcił, i szedłem w te kraje,
Gdziem zastał, mogę tak rzec, święte obyczaje.
Nie było téj chciwości która dziś panuje
Tak iż małe i wielkie jednako frasuje.
A jako się dziś ludzie za pożytek jęli,
Tak na on czas wszyscy się do sławy cisnęli:
Któréj nie drogim trunkiem, ani półmiskami,
Ale znacznemi chcieli zyskać posługami.
Więc i łakomstwa nie niósł on wiek starodawny,
Ni był żaden prokurat między nimi sławny.
Bo nie statutem, ale cnotą się rządzili.
Strzegąc jakoby zawżdy w wspólnéj zgodzie żyli.
Teraz, jako w pieniądzach ludzie smak poczuli,
Cnota i przystojeństwo, do kąta się tuli.