Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.
96
GODY HERODOWE.

Hebronu prześlizgnął się wąż, uśmiech wyzywający.
— Kto tam? — zapytała pieszczotliwie.
Pukanie powtórzyło się po raz trzeci.
— Herod ciekaw — pomyślała przebiegle — czy przeczuję jego obecność.
Odwróciła głowę, uchyliła drzwi i rzekła mdlejącym głosem:
— Wejdź...
Do komnaty wsunął się szybko starzec zgięty, o przerażonych oczach i żółtem jak wosk obliczu.
— Marjammo — szepnął — wnuczko moja...
Kobieta na dźwięk głosu obcego krzyknęła i konwulsyjnym ruchem obcisnęła dokoła siebie zasłonę.