Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.
139
ŚWIĘTO PRZAŚNIKÓW.

cznie mój miecz, aż w Święto Przaśników!

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Miało się ku południowi, kiedy Tytus na czele sześciuset wyborowych jeźdźców opuścił obóz tymczasowy, rozbity u stóp Wzgórza Saula i udał się na wywiady pod mury Jerozolimy.
Trzydzieści stajań dzieliło go od zbuntowanego miasta.
Brzęk broni i pancerzy, rżenie koni i tentent kopyt, biegł daleko naprzód przed nim. Droga odsadzała się w tył a natomiast ze złotego rozblasku dali wynurzały się coraz bardziej potężne białe kontury stolicy judzkiej, aż nakoniec olbrzymia masa murów, wystąpiła w całym swym groźnym majestacie i potędze. Podjazd rzymski przystanął na chwilę.