Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.
145
ŚWIĘTO PRZAŚNIKÓW.

i walącego się na ziemię ciął straszliwie w kark.
Rzymianin rozpostarł ramiona, wypuścił miecz z dłoni i bluzgając krwią, runął z konia pod nogi Tytusa. A tuż za Joesdrosem zwalił się na podjazd tysiąc pierwszy Żydów i wraz drugi i trzeci. Krzyk przerażający nacierających przepełnił powietrze. Gladjator porwany przez tłumy swych ziomków minął wodza rzymskiego i kilkadziesiąt pierwszych szeregów jezdnych, całą zaś straszliwą wagą ciała i pędu zwalił się na tych, którzy jeszcze nie zdołali zjechać z gościńca.
Jak najcięższy głaz, wyrzucony z kuszy, runęli obrońcy Jerozolimy na rzymski oddział, który w mgnieniu