Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.
147
ŚWIĘTO PRZAŚNIKÓW.

wę zbrojnego niby orzech krwią napojony.
Uczynił się piekielny męt dokoła szalejącego gladjatora. Trupy charczących rzymian, drgające cielska koni czyniły pomost, z którego Joesdros, jak pracujący taran, uderzał w chwiejącą się część drugą podjazdu. Strach zajrzał w oczy żołnierzowi rzymskiemu.
Skrzyknęli się i kto mógł w ścisku zerwał konia, zawrócił i gościńcem pognał ku dalekiemu obozowi z przerażeniem w źrenicach.
Czterystu jezdnych uciekło. A zaś Tytus ostawiony z dwustu pancernymi, odcięty od drogi miał albo dalszy bieg przed sobą wzdłuż murów Jerozolimy poprzez ogrody, dzielone rowami lub płotami na śmierć nieza-