Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.
170
PAN PRZYKAZAŁ.

Kobieta objęła go w czułe ramiona.
— Ojcze mój drogi. Choroba od dwóch miesięcy trzyma cię w łożu. Jakże wstaniesz i pójdziesz? Na ulicach czyhają swoi jako szakale, za murami Rzymianin wbija na krzyże.
— Stary jestem — przekładał jej natarczywie — Tytus ułaskawi mnie i ciebie. W obozie rzymskim jest Józef, obrońca Jotopatty. Ojcowie nasi byli sobie przyjaciółmi. Padnę mu do nóg i wyproszę życie dla ciebie moja dobra Ruto i dla mnie. A pójść to pójdę. Mam sił więcej w moich chorych członkach niż, kiedym był małym chłopcem, lub kiedym ciebie nosił na ręku. Pójdę jak obłok pędzony wichrem, a Pan nam