Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/184

Ta strona została uwierzytelniona.
174
PAN PRZYKAZAŁ.

Tufa uśmiechnął się boleśnie.
— Pokażę im — rzekł — moje siwe włosy, moje plecy zbite skorpionami przez ludzi Eleazara, moje chude nogi i ręce i pokażę im szkielet, który pozostał z ciebie Ruto. Oni ludzie. Mają serca. Puszczą... Ale spiesz się, bo będzie zapóźno. Uciekać z Jerozolimy! Uciekać! Bo ani mur niepewny ani człowiek niepewny!
Ruta schyliła się nad skrzynią. Ręce jej latały jak w febrze. Szloch dławił jej gardło.
Wyciągnęła płaszcz i obuwie.
Ale w tej samej chwili gwałtowny stukot w bramę przerwał jej poszukiwania.
Z przestrachem spojrzała w okno.
— Kto to może być — szepnęła do ojca.