Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/194

Ta strona została uwierzytelniona.
184
PAN PRZYKAZAŁ.

nia! — wołała — Baggadatesie rzuć się bratu w ramiona! ojciec wam umiera! pogódźcie się przy jego łożu śmiertelnem.
— Milcz — krzyknęli obaj.
— Ja o łaskę nie proszę Manakema — rzekł Baggadates — mój tyran pomści śmierć moją. Ale wpierw ty dasz życie.
To mówiąc, jak ryś jednym susem znalazł się oko w oko tuż przy bracie swoim i mieczem wymierzył mu cios straszliwy w głowę. Ale ów był czujny. Tarcza ugięła mu się w ręku, lecz chwycił cięcie.
Dwadzieścia włóczni i mieczów runęło w stronę napastnika.
— Ubić go! ubić go! — wołał Manakem jak oszalały.
Stary Tufa drżał na całem ciele.