Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/197

Ta strona została uwierzytelniona.
187
PAN PRZYKAZAŁ.

— Hardy jesteś Katlasie — odezwał się drwiąco Manakem — w sam raz dostawię cię szymonowym rękom.
— Za co?
— Buntujesz lud przeciw tyranowi. Dowodzisz, iż to bestje dzikie, które trzeba na krzyż powbijać, a samym jąć się obrony. Czy tak?
— Odpowiem — wycedził przez zęby Katlas poruszony do głębi — ale wpierw każ mię puścić swoim ludziom. Nie mam żadnej broni. Nie bój się.
— Puśćcie go — Manakem wydał rozkaz.
Wówczas ów drobny człowiek uderzył pięścią w brzuch najbliższego żołnierza, zwalił go z nóg, wyrwał mu miecz i jak błyskawica rzucił się na Manakema.