Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/262

Ta strona została uwierzytelniona.
250
POGROMCA.

zwał się dziko — umrze, skoro czas przyjdzie temu.
Jął iść przed się.
Straż dalsza zastąpiła mu drogę.
— Dokąd? — usłyszał znowu groźne pytanie.
Jezus powściągnął straszliwy gniew, który wrzał we wszystkich jego żyłach.
— Na mur pierwszy.
— Po co?
Zaśmiał się okropnie.
— Po co? — odparł zduszonym głosem — wy cofnęliście się wszyscy za mur drugi. Ja z tym konającym trupem idziemy bronić muru pierwszego.
— Bez mieczów?
— Ten trup i ja położymy się na szczerbach muru. Pogromca oślizgnie się po naszych ciałach.