Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/327

Ta strona została uwierzytelniona.
313
PIEŚŃ JONATESA.

nym i miejscem świętem świętych, w duszy jego pękły struny natchnienia, pieśń przestała się rodzić.
Wypędzony z podwórza wrzawą i widokiem dzikich twarzy obrońców, co wieczora wchodził na dach świątyni. Dokoła niego rósł las złotych strzał, chroniących przybytek Pański od nawiedzin ptaków. Zdawaćby się mogło, że to pobite wojska lub snem ciężkim zdjęte legły pokotem na dachu świątyni, zwróciwszy groty swych strzał w górę przeciw nadciągającej od zachodu burzy.
Jonates stawał się niewidzialnym, widząc sam wszystko.
Straszliwe fale wojny domowej biły nieustannie o bramy przybytku, zalewając krwią pomordowanych stopnie, mury, podwórza i arkady. Pło-