Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/330

Ta strona została uwierzytelniona.
316
PIEŚŃ JONATESA.

— Milczysz? — pytał go jeszcze — co ci jest? W oczach twoich gore... bracie...
Jonates przymknął powieki, z pod których popłynęły długie, straszliwe łzy. Jęk wydarł się z jego piersi jak z grobu. Jak lunatyk rozwarł oczy szeroko i poszedł dalej przed się.
Na skinienie Machabeusza straże Gorliwców wypuściły go wolno poza mury świątyni.
Jak cień, jak wiatr błąkał się po mieście.
Gromada nagich, zczerniałych dzieciaków opadła psa, który uciekał z wyszarpaną piszczelą może bydlęcia, a może trupa ludzkiego. Pies i dzieci staczały walkę rozpaczliwą o kęs krwawego mięsa. Jęk, wycie,