Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.
71
MISJA ANANA.

cały głos — czyżem wzrok utracił? dlaczego tak mnie karzesz?
Poczem jeszcze raz zwrócił się do żołnierzy, grzejących się przy ognisku.
— Powiedzcie mi, błagam! jestże to naprawdę zamek Antonja, który stoi przedemną?
Hulaszczy śmiech wybuchnął wśród żołnierzy.
— A jakże to nie ma być Antonja — jeden z nich litościwszy odpowiedział — skoro tu mieszka nasz wódz z Gischali.
Anan przetarł oczy.
— Gdzież zatem jest dzielnica bogata, która biegła doliną Tyropojon?
— Ha-ha-ha! ha-ha-ha! — rozległ się ryk śmiechu dokoła.