Ta strona została uwierzytelniona.
86
MISJA ANANA.
natchnienia biegł ku nim z rozwianemi szatami.
— Stójcie — krzyknął na straż przednią — Jeruzalem woła przezemnie! Tytus pod bramami miasta! Jeruzalem woła przez usta moje!
Straszliwe akcenty bólu, wbite w jego słowa, przejęły dreszczem żołnierzy. Zatrzymali się zmieszani.
— Wiedźcie mię do Szymona, syna Giory! jam wieszcz rzeczy idących! Jerozolimy losu i waszego losu! wiedźcie mnie coprędzej, nim świt się uczyni!
Ale oto sam wódz nadjechał na koniu okrytym zdobnym czaprakiem.
— Co tu za zamęt? — krzyknął na swoich ludzi.
W tej samej chwili Anan z rozwianym włosem przyskoczył do jego