Za biedne dziatki z pod niskiej gdzieś strzechy,
Za tych, co w pocie dźwigają swe brzemię,
Za opuszczonych, pragnących pociechy,
Błagam Cię, Panie, za całą tę ziemię!
O spojrzyj na nią! O przykłoń jej ucha!
Niechaj nadziei w Twe słowo nie traci.
Wszakże najrychlej Bóg dziecka wysłucha,
Gdy nie swojego chce szczęścia, lecz — braci!
Na starych grobach, gdzie ojcowie moi
Spoczęli, życiem strudzeni tułacze,
Klękam pod krzyżem, co nad nimi stoi,
I płaczę...
Boże! Tyś widział, jak, idąc do Ciebie,
Padali nieraz wśród głogów i cierni,
A przecież z wzrokiem utkwionym w Twem niebie,
Szli Tobie wierni!
Tyś widział, Boże, jak zgięci cierpieniem,
Nieśli do śmierci niedoli swej brzemię,
Jak pod Twem okiem i z Twojem imieniem
Kładli się w ziemię...
O spełnij, Panie, ich ciche nadzieje!
O daj, niech jutrznia zabłyśnie im złota,
Nad polem śmierci niech jasność zadnieje
Żywota!