Siny dym się wije,
Pod lasem, daleko;
Tam pastuszki ognie palą
I kartofle pieką.
A Żuczek waruje,
Łapy sobie grzeje;
Krówki ryczą, porykują,
Dobrze im się dzieje.
— A mój Żuczku miły,
Obszczekuj od szkody,
Bo jak wyjdzie pan ekonom,
Będąż tobie gody!
Wicher wieje, deszcz zacina,
Jesień, jesień już.
Świerka świerszczyk z za komina,
Naszej chatki stróż.
Świerka świerszczyk co wieczora
I nagania nasL
— Spań już dzieci, spać już pora,
Wielki na was czas!
— Mój świersczyku, bądźże cicho,
Nie dokuczaj nam.
To uparte jakieś licho,
Śpijże sobie sam!
A my komin obsiądziemy
Dokolutka wnetm
Słuchać będziem tego dziadka,
Co był w świecie — het!
Siwy dziadek wiąże sieci,
Prawi nam aż strach!
A tu wicher wskroś zamieci
Bije o nasz dach!
Dziadek dziwy przypomina,
Prędko płynie czas;
Próżno świerszczyk z za komina
Do snu woła nas!