Strona:PL Konstanty Piotrowski-List heloizy do abelarda.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

Szczęśliwi kochankowie, co w stanie prostoty,
Liczą chwile miłości lubemi pieszczoty.
Nadzieią i roskoszą zawsze upoieni,
Używaią słodyczy wzaiemnych płomieni.
Gdy nieprzyiazne chmury szczęście im zakryią,
Niepamięć swoich cierpień z jedney czary piią.
Zaledwie ich trwożliwe oczy się spostrzegły,
Już się myśli zetknęły, iuż czucia się zbiegły;
Każdy moment roskoszy lubą tkliwość żywi:
Taki był nasz stan życia... Byliśmy szczęśliwi.

Wszystko dla mnie zniknęło... o srogie wspomnienie!
Dotąd ieszcze łez rzewnych nie oschły strumienie.
O dniu straszny! napada zgraia mordu chciwa;
Postrzegam ich... trwożę się... biegnę... nieszczęśliwa!
Może widząc Tyrani łzy i rospacz moię....
Ah! nie... tych Barbarzyńców łzami nie ukoię
Jęk moy nie mógł im z dłoni wytrącić oręża;
Karzcież i mnie okrutni! gdy karzecie męża.
Próżno zaklinam, próżno miłosierdzia wołam.....
Łkania głos mi tamuią... dokończyć niezdołam.

Nadszedł dzień, gdy spełniaiąc srogich losów karę,
Nieszczęśliwa ofiara, ciągnęła ofiarę.
Gdym przysięgała niebu, w samym wieku kwiecie,
Oprócz Boga, niekochać nikogo na świecie.
Niestety! próżne chęci... i w tey nawet dobie,
Niemyślałam o Bogu, myślałam o tobie,
W owey chwili, iak tylko twoie drzące dłonie
Osłoniły żałobą, Heloizy skronie,