Ta strona została uwierzytelniona.
zaczęła płonąć, pękła na dwoje i wpadła do strumyka. Węgiel potoczył się za nią, syknął w wodzie i wyzionął ducha.
Bób został przez ostrożność na brzegu. Widząc, co stało się z towarzyszami, wybuchnął śmiechem i śmiał się tak długo, aż pękł przez środek. Byłby i on tedy marnie zakończył życie, gdyby nie to, że na szczęście odpoczywał nad strumieniem wędrowny czeladnik krawiecki. Miał on litościwe serce, przeto dobył igły i nici i zeszył biedne ziarno bobu. Bób podziękował mu za to najgoręcej, ponieważ jednak krawczyk użył czarnej nitki, przeto mają od tego czasu wszystkie ziarnka bobu czarny szew przez środek.