Ta strona została uwierzytelniona.
Gdy nadszedł czas, matka zaprzęgła, wsadziła Odrobinkę koniowi w ucho, a malec zaczął wołać:
— Wio... wiśta... hetta!
Wołał ciągle, a koń słuchał go, jak swego pana i dociągnął wóz na właściwe miejsce w lesie.
Stało się, że w drodze natknął się wóz na dwu obcych ludzi. Słyszeli oni wołanie Odrobinki i wielce byli zdumieni.
— A to co? — spytał jeden z nich. — Słyszę wołanie woźnicy, a jego samego niema na wozie!
— Dziwne rzeczy! — przyznał drugi. — Idźmyż za wozem i zobaczmy, gdzie się zatrzyma.
Poszli i zobaczyli, jak wóz wjechał w las i stanął w miejscu, gdzie wieśniak właśnie obcinał ścięte drzewo.
Odrobinka zawołał:
— Widzicie panie ojcze, żem dokazał swego! Wyjmijcie mnie teraz z końskiego ucha!