Gdy zaś weszli, kazał szczelnie pozamykać drzwi i okna. Przywołał potem kucharza i polecił, by rozniecił pod podłogą komnaty wielki ogień, który miał być tak długo podsycany, aż się żelazo rozgrzeje do czerwonego żaru.
Kucharz spełnił rozkaz, a ucztujący zauważyli, że im gorąco. Zrazu sądzili, że to skutek jedzenia i picia, ale potem zaniepokoiło ich to, gdy zaś chcieli wyjść, znaleźli drzwi i okna zamknięte. Przekonali się o złych zamiarach króla, który ich chciał spalić na węgiel.
— Nie uda mu się to, — rzekł człowiek z kapeluszem. — Sprowadzę taki mróz, że ogień nic nie pomoże.
Włożył swój kapelusz prosto na głowę i zaraz zrobiło się tak zimno, że potrawy i napoje na stole pozamarzały, a z gorąca nie pozostało ni śladu.
Po kilku godzinach król, przekonany, że więźniowie nie żyją, kazał otworzyć drzwi komnaty. Gdy się to stało, ujrzał
Strona:PL Królewna Gęsiarka i inne bajki.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.