Ta strona została uwierzytelniona.
— To znaczy, że mi porwał z półmiska obie kury, które właśnie niosłam na stół i uciekł z niemi.
— Coś niesłychanego! — zawołał pan, któremu żal było smacznych kur. — Czemuż mi przynajmniej nie zostawił jednej! Cóż teraz będę jadł?!
Zaczął wołać za gościem, by nie uciekał, ale gość udawał, że nie słyszy. Rzucił się tedy za nim w pogoń, trzymając w ręku wielki nóż i wołał:
— Tylko jedno! Tylko jedno!
Miał na myśli jedno kurczę, gość atoli był pewien, że idzie o odcięcie jednego ucha, zmykał tedy jeszcze prędzej, chcąc oba uszy donieść do domu.