Strona:PL Królicki Odezwa do matek 015.png

Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Co ja zniosę, to i dziecku też nie zaszkodzi mówi niejedna matka, mając na myśli napoje wyskokowe. — To wcale nie jest prawdą.
Kiełkująca z wiosny delikatna roślinka nie zniesie tego, co wyrosłe drzewo. Ileż to burz i wichrów przetrwał w ciągu wieków stary dąb na polu! Prawda, że niejednę gałąź utracił, kora w wielu miejscach już odpadła, pień w środku próchnieje, — ale mimo to trzyma się jakoś stary dąb. A ot mały dąbek zmarniał po jednej burzy. Właśnie pierwsze listki puszczać zaczynał pod wpływem ciepłych promieni słonecznych. Lecz przyszła burza z gradem, jedno ziarnko gradu uderzyło roślinkę w samo serce. Prawie zdawało się, że koniec młodego dąbka nadszedł. Po kilku tygodniach jednak powoli zaczął z boku listki puszczać. Lecz nie będzie z tego już nigdy wspaniałe, niebotyczne drzewo, jeno krzew zkarłowaciały.
To samo powtarza się często w życiu ludzkiem. — Dorosły człowiek niejednę burzę zniesie, niejedno cierpienie przetrwa, niejednę truciznę przeżyje. Ciało dziecka natomiast, na kształt delikatnej roślinki, łatwo może to, przez co starsi jakoś przebrną, przypłacić zdrowiem, a nieraz i życiem.
Niektóre trucizny, jak n. p. morfina, opium, ludziom dorosłym o wiele mniej szkodzą, aniżeli dzieciom. Lekarze dosyć często zapisują chorym dla uśmierzenia boleści małe dawki morfiny, która, jak wiadomo, jest trucizną. Chory, jeśli nie za wiele i niezbyt często tej trucizny zażywał, nie poniesie ztąd większej szkody dla siebie. Lecz niechby tylko lekarz tę samą morfinę zapisał dziecku, spowodowałby wyraźne objawy