Strona:PL Królicki Odezwa do matek 025.png

Ta strona została uwierzytelniona.

Opisywać bliżej tego chyba nie potrzebuję. Znacie to wszystko nadto dobrze.
Cóż matko nie truchlejesz na samo wspomnienie, iżby ta ukochana przez ciebie dziecina miała kiedykolwiek wyróść na pijaka? Czyż nie wolałabyś wpierwej skonać, aniżeli rękę przyłożyć do tego, aby dziecko twe miało spotkać te nieszczęście?
Matki, co z dzieci waszych w późniejszem życiu będzie, tego nie wiem. To Bogu wiadomo. — To jedno tylko wiem, że matka dająca kieliszek, czy kufel do ręki dziecka, czyni, co jest w jej mocy, aby zeń doczekać się pijaka. — Jakże to, pytacie?
Prosta rzecz. Nim człowiek zostanie pijakiem, musi wpierw do trunków upajających się przyzwyczaić i je polubić. — O to niestety starają się rodzice najczęściej sami.
Już wyjątkowe to chyba dziecko, któreby od razu zasmakowało w winie, piwie, lub wódce. Wspomnijmy na nasze lata młodości. Wszakże będąc dziećmi, najlepsze wino wydawało nam się kwaśnem, piwo gorzkiem, a wódka wprost obrzydliwą. Z teraźniejszemu dziećmi jest zupełnie ta sama sprawa. Po cóż więc przyzwyczajać je do napojów, bez których znakomicie obyć się mogą? Po cóż wzbudzać zamiłowanie, które na dziecko w późniejszem życiu jedno z największych nieszczęść, pijaństwo sprowadzić może?

VIII.

Mówcie co chcecie, powiedzcie nawet, że to wszystko przesada. Ja powtarzam: strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Obowiązkiem matki jest i będzie dopilnować