ją zapięta, szary surdut, jaki przystał nie młodemu człowiekowi, dawały mu postać emeryta niby, expedagoga, lub kogoś z téj kategoryi ludzi, co się długo w jedném miejscu wysiedzieli. Na rękach nie spracowanych, białych, widać było parę pierścieni, a między niemi jeden z krwawnikiem herbowym. Skromny łańcuszek srebrny trzymał zegarek. Twarz wygolona czysto do włosa, czerstwa była, choć pomarszczona.
Młodzieniec stojący przed nim, niemal był anomalią pod strychem, tak śliczném, arystokratyczném był zjawiskiem. Coś pieszczonego, trochę niewieściego, nie raziło przy wielkiéj jego młodości, gdyż nie miał nad lat dwadzieścia.
Ubiór chłopaka mówił, że o téj piękności swéj młodzieńczéj dobrze wiedział.
Biała i rumiana twarzyczka ślicznego owalu, któraby i panienki nie zeszpeciła, oczy czarne ogniste razem i łzawe jakieś, uśmieszek wdzięczny koralowych ustek, czoło białe, krucze w pukle się zwijające włosy, składały się na całość uroczą. — Przytém postać cała, aż do nóg i rąk białych, utrzymanych starannie — odpowiadała maseczce. Na mężczyznę był może nadto ładny. Wyrazu téż brakło na twarzy, która wyglądała jak biała nie zapisana kartka.
Skromna izdebka na poddaszu nie widywała pewnie zdawna tak starannego stroju, jaki okrywał młodego antinousa. Musiał z innych zapewne życia przyjemności uczynić dla niego ofiary, bo ubrany był jak paniczyk, leżały na nim suknie jak ula-
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.
— 3 —