do wszystkiego nawykło... Trzeba — grać! dodał emeryt. — Blaga! tak! Blaga może wiele, lecz powinna być jak perfumy paryzkie delikatną... fine... umiejętną.
To mówiąc jedną rękę podniósł i palcami przebierał w powietrzu, Bolko się uśmiechał.
— Ale wujaszek może bo ma mnie za dziecko — dodał po chwili — przecież sam wuj widzi że ja się ubrać umiem, choć często nie bardzo mam co zjeść, że się staram dobrze zaprezentować...
— I dla tego — wtrącił emeryt, iż widzę w tobie pewną zdolność, chciałbym cię na dobréj drodze utrzymać, pokierować. Człowiek z talentem daleko zajść może...
Zamilkł nieco nauczyciel i w formie konkluzyi, zamknął mowę swą axiomatem.
— Ale trzeba łgać!
To mówiąc wstać już myślał z kanapy, lecz coś mu jeszcze do głowy przyszło.
— Mówi się to między nami, sub rosa — rzekł. Pospolitemu tłumowi sekreta się te nie otwierają; owszem, kochanku — szlachetność, ofiarność, bezinteresowność trzeba nieustannie wywieszać, stroić się w nie, aby lepiéj okryć kontrabandy!
— Taki świat! to darmo! Żyjemy na nim, trzeba się wykręcać aby nas nie zmiażdżono.
— Proszę cię! proszę, gdybym ja miał rozum za młodu, gdybym takiego wuja posiadał jak ty, czybym dziś był kiepskim emerytem z parą tysiącami złotych pensyi!! Ja! ja! Ludzie stokroć głupsi
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —