zaledwie nań spojrzawszy i skinąwszy mu głową, natychmiast się zwróciła do radczyni.
Drzwi ledwie się zamknęły za Serafinem, gdy Dziembina wstała.
— Droga Laureczko! co ci jest! jakże dziś przyjęłaś mojego nieszczęśliwego kuzyna?
Wdowa skorzystała z tego pytania, aby się pięknie zadziwić i zrobić tę znaną dobrze radczyni minkę naiwnie zdumioną.
— Kochana Lucie! czyż postrzegłaś we mnie jaką zmianę?
— A! ogromną? Biedny Serafin, który, mimo swojéj powierzchowności rubasznéj, jest niezmiernie uczuciowy i wrażliwy — będzie w rozpaczy.
Pani Laura spuściła oczy.
— Czy ci co o nim kto powiedział? — spytała pani Dziembina.
— Mnie? powiedział? ale któż mi mógł co powiedziéć, gdy nikt nie wie o twoim projekcie? — cicho przemówiła Laura. — Niestety robiłam z mojem sercem rachunek — droga Lucie! to nad moje siły! kochać nie mogę i ślubować nie chcę! nie — nie...
Radczyni ręce załamała.
— Nie podobał ci się — rzekła — ale to właśnie dla przyszłego szczęścia i spokoju było dobrém! Kochać nie chcesz i nie możesz, brałaś towarzysza i sługę...
Laura potrzęsła głową.
— Impossible! przecedziła przez ząbki.
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.
— 194 —