Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/252

Ta strona została uwierzytelniona.
—   40   —

Gdy profesor ciągnął na swą oddaloną kwaterę, Kubcio powracał, świszcząc, do hotelu, z rękami w kieszeniach. Bolek także zmierzał do nowego mieszkania, potrzebując sam z sobą uczynić rachunek sumienia i wyznaczyć sobie pewną na przyszłość postępowania drogę.
W ciągu roku, który upłynął, wiele się rzeczy zmieniło dla niego, a zmiany wszystkie dotąd wyszły ku większemu pożytkowi jego.
Naprzód uwolnił się bardzo zręcznie od Arci, któréj gorące przywiązanie zaczynało być kłopotliwém i groźném. Na wschodach raz dopatrzyła coś przez okulary matka — i już to utrudniło stosunki, potém Arcia się przemówiła z siostrą, a siostra doniosła o tém, że biegała czasami na górę, nawet wieczorami i godzinami tam przesiadywała. Od matki dowiedział się ojciec, zrobił się w domu rejwach straszliwy i pannę zamknięto, a kawalerowi kazano się wynosić natychmiast.
Już mu téż, jako pracującemu w biórze naówczas u Bombasteina nie wypadało się mieścić na strychu, najął więc skromne na drugiém piętrze pokoiki w blizkości kantoru pryncypała. Arcia wprawdzie pisywała do niego listy — korespondencya jednak od pewnego czasu stygła, stawała się coraz rzadszą i komisioner nacierał tak, iż zdało się że panna wyjdzie ze niego. Zaklinała się jednak, że choćby i poszła za niego, nigdy pięknego Bolka kochać nie przestanie. W tych warunkach miłość Arci była dlań nawet nader przyjemną.