Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.




III.

Nowe mieszkanie pana Bolesława wcale do pierwszego pod strychem nie było podobném, ale się téż i okoliczności zmieniły. Pensya wspaniale mu naznaczona, dozwalała żyć na kawalerskiéj bardzo przyzwoitéj stopie.
Na drugiem piętrze miał salonik umeblowany wcale wytwornie i świeżo, pokój do pracy, chociaż tu nigdy nic nie robił, sypialny, przedpokój i ciupkę dla służącego. Miał bowiem służącego pan Bosław. Rzecz nie do wiary ale prawdziwa. Czuł on, że go mieć już był powinien. Był to chłopak, łobuz uliczny, sprytny jak ogień, zepsuty jak owoc przez robaka nawiedzony, kłamca, łasy, ciekawy lecz w potrzebie prezentujący się tak przyzwoicie w czarnéj liberyi, z takim szykiem, iż go wziąć było można za wychowańca jakiegoś dobroczynnego zakładu.
Właśnie to cenił w nim nieskończenie p. Bolesław. On go rozumiał doskonale, nie skompromitował nigdy, a że sobie w wolnych godzinach pozwalał, że przed nim wszystko zamykać było potrzeba, że się czasem w cztery oczy zuchwale stawił i z tyłu panu język pokazywał, że powracał