bie Bolesławowi, i oddała mu rękawiczki, wachlarz i bukiet pod dozór. — Za to starała się herbatę przyprawić sąsiadowi i chwyciła rum aby mu go nalać. Bolesław zaprotestował.
— Ale pij pan z rumem! — zawołała — to pana rozweseli. Kapkę tylko — no, dla kompanii, ja téż łyżeczkę sobie wieję. Patrz pan. Ze śmietanką i z rumem przedziwna. — I nie pytając już, nalała sporo sąsiadowi i sobie.
— A! mężczyzna żeby rumu nie znosił! to nie może być! — dodała. — To nawet bardzo zdrowo, sztabowy doktór mi mówił — tylko niewiele.
Bolesławowi może nie był ten ton dziwny i ta oryginalność do smaku, lecz, musiał się nastroić do niego i począł weseléj i śmieléj się odzywać. Gospodarstwo oboje wcale się prawie do rozmowy nie mięszali i nie przeszkadzali.
P. Bolesław miał na palcu pierścionek świeżo sfabrykowany z toporem i hrabiowską koroną, zobaczyła go panna Aurora.
— Pokaż mnie pan ten pierścionek! — zawołała.
Bolesław był posłuszny, przypatrzyła mu się u świecy, włożyła go na mały paluszek i poruszając nim w różne strony śmiała się.
Na tym samym ręku miał Tanczyński pierścień ze szmaragdem, po prawdzie powiedziawszy, ofiarowany mu przez panią Laurę.
— A to co za pierścionek? — zapytała wskazując — może od kochanki? a fe!
— O! nie — zaparł się Bolesław — to pamiątka po mojéj matce.
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/295
Ta strona została uwierzytelniona.
— 83 —