— Ale niechno pojadę do Paryża — może daléj odżyję! A! jak bardzo lubię podróżować — szczebiotała — co dzień nowe znajomości, nowi ludzie, kraj nowy. Hotele takie przedziwne, widoki takie śliczne!.. Chciałoby się jechać i jechać bez końca. — Pan lubisz podróżować!
— Pewnie bym zgodził się na gusta pani — rzekł Bolesław — ale to bardzo kosztowna rozrywka, a ja dotąd nie mogłem jeszcze moich interesów doprowadzić do porządku.
— A! to i pan masz interesa? może majątki? — spytała.
— Nie — ale kapitały w różnych przedsiębiorstwach — śmiało odezwał się Bolesław — w spekulacyach!
— Czy pan jaki bankier? — odezwała się.
— W części — odparł Bolesław.
— Ale nie żyd? — spytała naiwnie patrząc mu w oczy.
— Same moje nazwisko świadczy — odezwał się Bolesław.
— A! prawda! hrabia! — dodała Aurora — przepraszam pana. To nudna rzecz spekulacye i interesa! Ja pieniądze lubię, ale żeby nie wiedziéć zkąd i jak się biorą. Takie ładne, świeże złoto duża kupa, to tak się błyszczy i brzęczy jakoś śmiesznie, zabawnie i człowiek sobie myśli, że co zechce za to kupi!
W ciągu rozmowy panna poddawała surowemu egzamenowi swojego towarzysza, oglądała go z dziwną śmiałością, stawała, szła znowu, zapatry-
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/301
Ta strona została uwierzytelniona.
— 89 —