wszystko to niósł do okna, opatrywał, kładł na sofie i widać było, że najwyższą wagę przywiązywał do każdego szczegółu.
Ubranie było wprawdzie dosyć świeże jeszcze, nie przestarzałe, ale ślady używania już się gdzieniegdzie okazywały. Na kołnierzu u fraka pomadowane włosy zostawiły mglistą powłokę, guziki niektóre odstawały zbytecznie i świeciły po brzegach zdradziecko, kamizelka była pofałdowaną, a ostatnia część ubrania, mimo starannego zachowania, w kilku punktach zdawała się niemal wytartą. Wszystko to smutne wrażenie czyniło na właścicielu, który wzdychał, składając garderobę na sofiie.
Kwestya koszuli, dzięki Ameryce i wynalazkom wieku XIX, znacznie była uproszczoną. Bolko wyniósł z alkowy pudełko, w którém leżały śliczne mankietki i przody koszul z kołnierzami, mogące wybornie zastąpić bieliznę prawdziwą. Kolorowa, perkalowa, skromna, wygodna koszula, jaką już miał na sobie młodzieniec, zamaskowana śnieżnéj białości przodem i mankietkami — starczyła.
Nim się stanowczo wziął do ubrania, siadł w negliżu do roboty, która ważną być musiała, gdyż twarz młodzieńca nabrała surowości i powagi gdy się do niéj zabierał. W pudełku leżały rękawiczki nie świeże, które już parę wieczorów służbę odbywały, lecz mogły przy umiejętném użyciu gummy i chleba, odzyskać stracone dziewictwo. Z namysłem wybrał naprzód jedną parę blado lila
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.
— 23 —