się w ubóstwie owego hrabstwa i niechcąc szarzać tak sławnego imienia, umyślnie odmienili nazwisko i zatarli tytuł.
— Śmieszni ludzie! — zawołała panna — ale cóż to znaczy? Tak samo jak oni porzucili, ty nazad odbierzesz, co ci się należy.
— A! nie tak to łatwo — odezwał się Bolesław — czas znaczny upłynął, papiery prawne poginęły. Nim się odzyszcze tytuł, dużo czasu upłynie — czyż na to czekać będziemy?
Panna się zerwała z siedzenia i poczęła żywo przechadzać.
— Pewnie że to nieprzyjemna rzecz! — zawołała — Zawsze tak dzieci za rodziców niedorzeczeństwa muszą pokutować. Bodaj ich!
Po chwili namysłu jednak zbliżyła się do Bolesława.
— E! zresztą — mniejsza oto! tymczasem się będziemy nazywali jak tam trzeba, a potém musisz odzyskać tytuł. O! koniecznie! Ja muszę być hrabiną; ja stworzoną bo byłam na hrabinę!
— O tytuł będziemy się starali, ale teraz do ślubu ja ci go nie przyniosę.
— No, to ja na niego poczekam — rzekła Aurora z rezygnacyą, stając naprzeciw niego. — Widzisz jaka ja jestem poczciwa. Widzisz!
Bolesław mocno wzruszony chwycił jéj ręce i całować je zaczął, uszczęśliwiony tém, iż ostatnia, jak mu się zdawało, przeszkoda usuniętą została. Tegoż wieczora umówiono się aby nie dłużéj zwlekać ze ślubem tylko ile potrzeba na wyrobienie in-
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/317
Ta strona została uwierzytelniona.
— 105 —