był jakby od niechcenia ułożony, a misternie. Powoli uroczyście odbywało się wdziewanie każdéj cząstki ubrania. Odziewający się prostował, wyginał, stawał do zwierciadła bokiem, obciągał, przypinał i nie zaniedbał nic by sobie dodać wdzięku i dystynkcyi.
Do kamizelki przyczepił ów łańcuszek, który nie trzymał zegarka, bo go nie było, włożył szkiełko do górnéj kieszonki, naostatek zwolna i ostrożnie wciągnął frak ów, którego kołnierz wprawdzie nieco odświeżył, lecz zostawiał on zawsze wiele do życzenia.
Powolne i ostrożne obchodzenie się z tym ważnym artykułem ubioru, tłumaczyło się tém, że podszewka w rękawach dawała mu metrykę już dosyć odległych sięgającą czasów. Barwa jéj była wątpliwa i mozaikowemi plamami okryta. Ale, w tańcu gorąco bywa. Mimo wieku, frak bardzo dobrze i z pewną dystynkcyą się prezentował, był nawet tém przyzwoitszym, bo suknia nowa jak z igły, parafianom tylko uchodzi.
Raz i drugi zobaczywszy się w zwierciadle, surowéj krytyce poddawszy lakierki, doprowadziwszy do pięknego lustru kapelusz, pan Bolesław spójrzał na zegarek i począł wdziewać rękawiczki, z wprawą i zręcznością świadczącą o długiéj kunsztu tego praktyce.
Kunsztem się to nazwać mogło, gdyż niezamożny młodzieniec, Jouvaina rękawiczek nabywać nie mógł, musiał się ograniczać bardzo pospolitemi, szytemi ze skóry, niewytrzymującéj ciśnienia, szy-
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.
— 25 —