ich czuć się dawała tak gwałtownie, iż od nich niepodobieństwem się było powstrzymać.
W kilka tygodni po wyśmienitym owym obiedzie, który Maciórek odchorował, ale nie mniéj zapisał go w kronice swéj gastronomicznéj jako unicum, poczęto powątpiewać o kapitałach pana Bolesława. Sam on z goryczą się zaczął odzywać, iż doznał zawodu od ludzi niewdzięcznych — ale zawsze przyrzekał zwyciężyć te trudności i t. p.
Panowie Bombastein i Sanermann, zwolna zaczęli stronić od niego. Codzień jakoś ludzie mniéj ochotnie się doń zbliżali. Natomiast on coraz więcéj się zbliżał do butelki. Nie pił przez oszczędność inaczéj, jak sam na sam. Zwykle w ciągu dnia pokrzepiając się po troszę, nawykł do owego staro niemieckiego schlaf trunku i obejść się bez niego nie mógł. Kładł się już zupełnie wolny od trosk ziemskich i szczęśliwy.
Gdy i fundusze doktora Bazylego się wyczerpały i inne pożyczki pozaciągane tu i owdzie coraz skromniejsze przybrały rozmiary, wino okazało się za kosztowném. Bolesław odkrył téż, że mdłém było. Pił więc rodzaj grogu z początku, późniéj już wódkę słodką, naostatek prostą — szpagat. Wyrozumował sobie, iż to jest logiczném uproszczeniem procesu, a skutek dawało jeden.
Pod wrażeniem szpagatu rodziły się myśli szczęśliwe, taką była naprzykład zwrócenia się do dawnéj serca przyjaciółki, teraźniejszéj pani Wilbachowéj.
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/388
Ta strona została uwierzytelniona.
— 176 —